Dziecko do żłobka, a mama nie pracuje - czy ty też zrobiłbyś tak samo?
10/04/2017
Słońce przedziera się
pomału do mieszkania. Ala się budzi, a ja zamiast wziąć ją do
swojego łóżka i poleniuchować jeszcze trochę to serwuje jej
śniadanie, przebieram i... pędzimy do żłobka. Ale nie idę do
pracy. Po odprowadzeniu jej do żłobka wracam do domu. Co robię?
Piszę bloga popijając ciepłą kawę, robię extra obiad, sprzątam
dom, biorę dłuższą kąpiel. Pomysłów zawsze jest mnóstwo, a i
te kilka godzin samotności nie starcza, by zrealizować wszystkie
plany.
Dlaczego to robię?
Dlaczego wysyłam Alę do żłobka mimo że sama zostaje w domu? Czy
wy zrobilibyście podobnie?
Dlaczego wysyłam
dziecko do żłobka, gdy nie pracuję?
Być
może część z Was zdążyła już się zbulwersować. Że jak to?
Dziecko posyła do obcego miejsca, obcych pań, gromadki dzieci, a
sama zbija bąki w domu? To teraz trochę ostudzę Wasze emocję.
Owszem, Ala chodzi do żłobka już pół roku (odkąd skończyła 13
miesięcy). I również pół roku temu rozpoczęłam pracę
zawodową. Jednak nie pracuję od poniedziałku do piątku o stale
wyznaczonych godzinach. Pracuję według grafiku. Czasami idę do
pracy w weekend, a w dni robocze czasami mam 3 dni pracujące, czasem
4. Chyba nigdy nie byłam w pracy od poniedziałku do piątku.
Czasami idę na 6-8 godzin. Częściej na 12, stąd mój pracujący
miesiąc nie składa się z co najmniej 20 dni, a 13-15. Dlatego
widząc 3 dni pracujące w tygodniu od razu pojawiły się
wątpliwości – posyłać Alę do żłobka w wolne, czy zostać z
nią w domu? Jakie rozwiązanie wybrałam? Ala czasami zostaje ze mną
w domu, a czasami idzie do żłobka mimo, że ja mam wolne. Weźmy
przykładowy tydzień. Idę do pracy w poniedziałek, środę i
czwartek na cały dzień. Wychodzę rano, a wracam, gdy Ala już śpi.
Z tych dni nie mamy dla siebie nic. Jednak wiem też, że jeśli
pójdzie do żłobka tylko 3 dni w tygodniu to zrobię jej mętlik w
głowie i trudniej będzie jej zostawać w żłobku w te dni, gdy
naprawdę musi tam pójść. Jednak z drugiej strony nie chcę też
być weekendową matką. Chcę mieć czas na spacer czy zabawę z
własnym dzieckiem. Dlatego, gdy mam 3 dni pracujące zwykle
korzystam z rozwiązania pomiędzy – 1 dzień Ala zostaje w domu, a
w 2 zawożę ją do żłobka tuż przed śniadaniem i odbieram tuż
po leżakowaniu – tak, by jeszcze skorzystać ze wspólnego
popołudnia.
Prawdę
mówiąc możliwe, że wysyłałabym Alę częściej, ale... wygrywa
też moje lenistwo! Tak, lenistwo. Żłobek Ali znajduje się w
mieście obok tam, gdzie oboje pracujemy. Jednak w sumie droga wynosi
ok. 15 km. Dlatego zaprowadzenie Ali to nie jest 5-minutowy spacer.
Lubię i dni, gdy zaprowadzam Alę do żłobka, bo wówczas mogę
spokojnie posprzątać a i popisać coś na bloga. Lubię też dni,
gdy Ala jest cały dzień ze mną, bo rano możemy się powygłupiać
na łóżku, później pójść na spacer, czy nawet pojechać gdzieś
dalej. Spędzić cały dzień razem.
Ala
na szczęście nie ma problemu ze żłobkiem. Lubi tam chodzić,
świetnie się bawi, chociaż rzeczywiście zauważam, że po
kilkudniowej nieobecności mniej pewnie wchodzi na sale. Nigdy nie
płacze, ale o ile zwykle wchodzi sama na własnych nogach to po
takiej przerwie wchodzi na salę tylko przekazana z moich rąk
bezpośrednio na ręce opiekunki. Dlatego nie mam problemu, by robić
przerwy w przyprowadzaniu Ali do żłobka a i opiekunki nie
protestują przeciwko takiej nieregularności. Ale też wiem, że są
żłobki, w których opiekunki same doradzają, by dziecko
przychodziło do żłobka nawet, jeśli mama ma w danym dniu wolne –
właśnie po to, by nauczyć dziecko, że żłobek jest codziennie
(oczywiście pomijając weekend).
Moja
sytuacja jest oczywiście inna, bo ja wysyłam Alę do żłobka, gdy
nie pracuję, ale ogólnie pracę posiadam i żłobek jest mi
niezbędny, by móc tę pracę wykonywać. A co jeśli mama nie
pracuje zawodowo?
Dlaczego niepracujące
mamy wysyłają dzieci do żłobka?
Powodów
jest kilka. Na pewno nie wyczerpię tematu, ale do najczęstszych
powodów należy:
- przekonanie, że żłobek lepiej wesprze rozwój dziecka – Tak, wiem, w obecnych czasach z pomocą książek i Internetu nawet matka, która wcześniej nie miała do czynienia z dziećmi jest w stanie tak stymulować malucha, że dziecko w wieku 3 lat będzie miało taką samą wiedzę (lub nawet większą) co rówieśnicy uczęszczający do żłobka. Jednak naprawdę nie każda mama potrafi wyszukać pomysły na zabawy z dzieckiem a i później jeszcze je przeprowadzić. Poza tym znalezienie czasu w natłoku codziennych obowiązków sprawia, że mama ciągle odkłada na potem wyszukanie zabaw, nie mówiąc już o ich przeprowadzeniu. A w żłobku dziecko codziennie się czegoś nauczy. Oczywiście wiem, że dziecko do 3 roku życia nie potrzebuje specjalnych zajęć, bo zdąży się jeszcze wszystkiego nauczyć. Ale też te zajęcia są dla niego zabawą, więc to czy w nich uczestniczy jest już indywidualną sprawą rodziców.
- w domu pojawia się młodsze rodzeństwo i mama pragnie mieć ułatwienie w postaci żłobka – ten powód jest może bardziej kontrowersyjny. Chociaż często to nie samo pojawienie się nowego członka rodziny jest głównym bodźcem do posłania dziecka do żłobka. Czasami jest właśnie tak, że starsze dziecko wykazuje zainteresowanie innymi dziećmi i ciekawymi zajęciami, a jako, że mama nie da rady razem ze starszakiem i niemowlakiem jechać na zajęcia to postanawia zapisać starsze dziecko do żłobka/przedszkola. Czasami mama tak źle znosi drugą ciąże, że potrzebuje odpoczynku w ciągu dnia, a dobrze wiecie jak to jest pertraktować z kilkulatkiem, by zajęło się oglądaniem książeczek czy rysowaniem skoro on teraz zaplanował tańce i to z mamą za rękę.
- mama jeszcze nie pracuje, ale planuje wrócić do pracy za kilka miesięcy – Czasami bywa tak, że mama zaprowadza dziecko do żłobka i nie pracuje, ale wie, że za niedługo wróci do pracy. Rekrutacja do żłobków i przedszkoli zwykle odbywa się w tym samym czasie i jeśli dziecko dostanie się do placówki to od września może już chodzić do żłobka. Ale przecież nie każde dziecko kończy rok we wrześniu. Przecież urlop macierzyński kobieta może mieć np. do listopada. I co wtedy? Bierze udział w rekrutacji, bo przecież w listopadzie na ostatnią chwilę nie znajdzie miejsca w żadnym żłobku. A do pracy nie chce szybciej wracać. Stąd zaprowadza dziecko wcześniej, co ma też zalety – adaptacja może przebiegać naprawdę stopniowo i z uwzględnieniem potrzeb dziecka. Nie trzeba się wówczas martwić, że dziecko ciągle jeszcze płacze przy pozostawianiu w żłobku, a od jutra trzeba już pójść do pracy na cały dzień.
- mama jeszcze nie ma pracy, ale jest w trakcie jej poszukiwania – ja byłam właśnie w takiej sytuacji. W styczniu wzięłam udział w rekrutacji do powstającego żłobka. Na początku lutego dowiedziałam się, że Ala znalazła się na liście przyjętych i od kwietnia będzie mogła tam chodzić. A ja na macierzyńskim byłam do marca tyle, że nie mogłam wrócić do starej pracy. Musiałam znaleźć nową. Były obawy, że w ogóle jej nie dostanę, ale szybko się udało. Dzięki temu, że miałam zapewnione miejsce dla córki w żłobku mogłam chodzić na rozmowy kwalifikacyjne i wiedziałam też, że mogę pracę zacząć od razu – bez pośpiesznego organizowania opieki dla dziecka.
- mama chce zająć się obowiązkami, by później mieć czas tylko dla dziecka – tak, wiem. Są genialne matki, które potrafią obowiązki domowe wykonywać przy asyście dzieci i jeszcze przekuć to w zabawę. Poza tym dla dziecka też jest ważne, by obserwować i uczestniczyć w takich zajęciach. Ale z drugiej strony wiem też, że nie zawsze ugotowanie obiadu dzieckiem u boku jest łatwe. Ile ja już razy przekładając placki na patelni na drugą stronę modliłam się, żeby Ala mnie posłuchała i zeszła albo chociaż usiadła na krześle zamiast stać na nim na nogach i ryzykować upadkiem. Albo prosiłam, żeby odeszła ode mnie, bo jeszcze pryśnie olej i się poparzy. W takich chwilach często ciężko utrzymać nerwy na wodzy i bywam o krok przed krzyknięciem na nią. Więc czy naprawdę nie lepiej jest móc zaprowadzić dziecko do żłobka, ugotować w spokoju obiad, ogarnąć bałagan tak, by po powrocie dziecka móc poświęcić mu całą uwagę (bez latania między koszem na pranie a zlewem)?
Dlaczego niepracujące
matki posyłające dziecko do żłobka spotykają się z krytyką?
Możliwe,
że ludzie mają po prostu zdolność do negowania wszystkiego co
odbiega od ich sposobu życia. Mnie też zdarza się przeczytać, że
„one by nie mogły wysłać tak małego dziecka do żłobka” i że
„praca pracą, ale dziecko powinno do 3 lat być z mamą w domu”.
I ja rozumiem ich tok myślenia, ale wiem też, że mojej córce nie
dzieje się krzywda.
A za
co są krytykowane niepracujące mamy?:
Pojawiają się
argumenty, że skoro matka nie pracuje to zabiera tylko miejsce w
żłobku dla tego dziecka, którego rodzice muszą pracować ze
względów finansowych. Rozumiem to myślenie. Moje pójście do
pracy naprawdę poprawiło naszą sytuację materialną i gdyby miało
się okazać, że Ala nie dostała się do żłobka, a dostało się
dziecko, którego mama w tym samym czasie zamiast biec do pracy
biegnie na fitness czy do kawiarni na kawę to też czułabym, że to
niesprawiedliwe. Tylko powiedzcie mi – ile w tym jest winy matki?
Czy ona w trakcie rekrutacji coś zataja, oszukuje, podrabia
dokumenty o tym, że pracuje? Raczej nie. Skoro dostała się do
publicznego żłobka (czy też prywatnego ale z dofinansowaniem) to
znaczy, że za coś punkty uzyskała. W wielu miastach pracujący
rodzice dostają więcej punktów (co też jest często
problematyczne dla tych mam, które pracy nie mają, ale CHCĄ
pracować tylko najpierw potrzebują mieć zapewnioną opiekę dla
dziecka). Zatem to nie taka matka powinna o tym myśleć i zrzekać
się swojego miejsca na rzecz tej pracującej, a po prostu zasady
rekrutacji powinny być uczciwe tak, by ułatwiać pracującym matkom
powrót do pracy. O całkiem prywatnych żłobkach nie piszę, bo tam
zwykle liczy się po prostu kolejność zgłoszeń.
Za co jeszcze można
krytykować mamy? No przecież wysyłają dziecko do żłobka nie z
troski o jego rozwój, ale z wygody – by sobie poleżeć,
poodpoczywać, a inne świetnie ogarniają dom i kilkoro dzieci.
W
całym tym hejcie na niepracujące matki zaczęłam się zastanawiać
– czy ja też bym tak zrobiła? Dzisiaj myślę sobie, że pewnie
nie. Nie posłałabym mojej rocznej córki do żłobka, gdyby nie to,
że pracuję. Cały rok potrafiłam ugotować, posprzątać i ciągnąć
bloga bez pomocy placówki i osób trzecich (z wyłączeniem taty
Ali), więc wiem, że i teraz dałabym radę. A ja to jestem z tych
oszczędnych co to nie lubią wyrzucać pieniędzy w błoto, więc po
co płacić za miejsce w żłobku, które nie jest nam niezbędne? No
dobrze, ale żłobek to integracja z rówieśnikami, ciekawe zajęcia,
nauka samodzielności. Tak, przyznaję, widzę postępy w zachowaniu
Ali. Jest coraz bardziej kontaktowa, więcej rysuje, tańczy, mówi,
ale... po prostu rośnie, więc nie wiadomo co jest zasługą żłobka,
co naszą, a co po prostu samoistnym rozwojem dziecka. Wiem też, że
roczne dziecko nie potrzebuje rówieśników. Chociaż Ala lubi
obserwować dzieci to długo w żłobku nie chciała się z nikim
bawić, nie chciała brać udziału we wspólnych zabawach,
organizowanych przez opiekunki – jedynie się temu przyglądała.
Zaczęła dopiero niedawno. Dlatego możliwe, że gdybym nie musiała
to poczekałabym ze żłobkiem do skończenia przez Alę drugiego
roku życia. Możliwe że i dłużej. Zwłaszcza, że teraz jest
wiele zajęć, na które można zabrać dziecko – muzyczne,
plastyczne, językowe, czy nauka pływania – tam też się rozwija,
ma kontakt z dziećmi a do tego może być razem ze mną na sali.
Możliwe, że wolałabym postawić na taki rozwój mojego dziecka
pomimo że nie uważam żłobków za zło.
Każdy rodzic decyduje
sam, ale ja mam tylko kilka apeli do matek posyłających dziecko do
żłobka
O
tym, czy wysłać dziecko do żłobka, gdy nie pracujesz musisz
zdecydować ty i ojciec dziecka. To Wasza decyzja, a jeśli będzie
pozytywna to zapewne będziecie mieć dobre argumenty za tym.
Możliwe, że Twój stan zdrowia w kolejnej ciąży będzie wymagał
większego odpoczynku. Możliwe, że ty sama nie jesteś w stanie
zapewnić dziecku takiej dawki nauki poprzez zabawę jak jest to w
żłobku. Możliwe, że potrzebujesz czasu dla siebie, czy czasu na
spokojne wykonanie innych obowiązków po to, by później móc
wykorzystać w pełni czas z dzieckiem. Ja nie widzę w tym nic złego
pod warunkiem, że:
- Gdy rodzi się młodsze rodzeństwo dziecko nie czuje się odrzucone – to ważne, żeby dobrze wytłumaczyć dziecku zmiany. Lepiej, żeby pójście do żłobka/przedszkola nie nastąpiło bezpośrednio przed/po narodzinach rodzeństwa. Ale nawet jeśli tak się wydarzy to trzeba z dzieckiem dużo rozmawiać i utwierdzać go w przekonaniu, że młodsze dziecko nie stało się dla mamy ważniejsze. A po powrocie do domu naprawdę poświęcić starszakowi maksimum uwagi.
- Dziecko chce chodzić do żłobka/przedszkola – skoro nie musimy zaprowadzać pociechy do żłobka/przedszkola to nie róbmy nic na siłę. Jeśli dziecko nie czerpie radości z przebywania tam to myślę, że nie można go do tego zmuszać. Nasze cele możemy zrealizować w inny sposób. Jeśli chcieliśmy zapisać dziecko do żłobka, by miał kontakt z innymi dziećmi to przecież można wychodzić na place zabaw. A jeśli naszym priorytetem ma być rozwój dziecka to istnieją także zajęcia organizowane raz czy 2 razy w tygodniu, na które możesz pójść razem z maluchem. W mojej okolicy widziałam chociażby zajęcia muzyczne, językowe i naukę pływania.I na koniec mój NAJWIĘKSZY APEL:
- Dziecko nie spędza w żłobku całego dnia, od otwarcia aż po zamknięcie – chociaż jak już wyżej napisałam raczej nie oddałabym dziecka poniżej 2 roku życia do żłobka, gdybym nie pracowała to rozumiem zdanie rodziców, którzy jednak dziecko zapisują do żłobka. Natomiast chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego dziecko, którego mama nie pracuje zawodowo siedzi w żłobku prawie 10 godzin. Zrozumiałabym okazjonalnie – bo przecież taka mama też może mieć ważną sprawę do załatwienia, lekarza itp. i finalnie może spędzić na czymś cały dzień. Ale codziennie? Myślicie, że to rzadkość? Bywa różnie. Na szczęście większość niepracujących mam rzeczywiście przyprowadza dziecko na tyle godzin na ile jest to konieczne, by maluch skorzystał ze żłobka, czyli np. od śniadania poprzez spacer, zajęcia edukacyjne, obiad, aż do leżakowania. Niestety, gdy pracowałam w żłobku zdarzały się dzieci przyprowadzane na 8 i odbierane tuż przed zamknięciem, czyli ok. 17. Do dziś pamiętam dziecko, które przychodziło na śniadanie i siedziało do samego końca. Do 17! A mama nie pracowała tylko zajmowała się młodszym dzieckiem w domu. I ja rozumiem, że czas szybko mija, zorganizować się z niemowlakiem jest ciężko, obowiązków w domu sporo, ale tutaj trzeba też pomyśleć o dziecku. Bo gdybyśmy to my odbierali Alę codziennie o 17 to ile zostałoby jej czasu do spędzenia z rodzicami? Tuż po 19 Ala idzie się kąpać, jeść i spać. Nie wyobrażam sobie spędzać tak mało czasu z własnym dzieckiem 5 dni w tygodniu, gdy NIE MUSZĘ (bo nie pracuję). Odebranie chociaż o 15-16 już daję nam więcej czasu na zabawy z dzieckiem.
Jakie jest Twoje zdanie
na temat żłobków? Co myślisz o posyłaniu dziecka do
żłobka/przedszkola mimo że mama nie pracuje?
63 komentarze
Świetny wpis. Uważam, że każdy rodzic ma prawo decydować o swoim dziecku i innym nic do tego, oczywiście wszystko w granicach braku krzywdy. A żłobek krzywdą nie jest. W opinii wielu, w tym i mojej, jest dla dziecka rozrywką. MOja córka chodzi do żłobka od 14 tygodni, z czego 5 tygodni była chora. Pracuję z domu, bo nie zdecydowałam się wrócić do pracy na etat (mała musiałaby być w żłobku od 7 do 17 sic!, a tego bardzo bym nie chciała). Staram się odbierać ją po obiadku o 14.30, ale nie zawsze się udaje, np. dziś. Gdybym nie oddała jej do żłobka nie byłabym w stanie ruszyć ze zleceniami, które robię, albo robiłabym je po nocach.
OdpowiedzUsuńU nas niestety czasem (gdy ja ide do pracy na 12 godz) zdarzaja sie dni ze Ala jest w zlobku od 8do 17. Serce mi peka ale jak mus to mus. Tyle ze tak jest raz-2 razy w tygodniu.
UsuńWiem, ze wielu mamom wydaje sie ze jesli beda pracowax zdalnie to zlobek jest niepotrzebny. Ja co prawda zdalnie nie pracuje ale juz po samym pisaniu bloga widze ze nie da sie pracowac zdalnie nie majac chociaz kilku godz, gdy mozna sie w pelni zajac praca. Takze jak najbardziej rozumiem ze rodzice ktorzy pracuja zdalnie posylaja dzieci do zlobka.
Moje dziewczyny chodziły do żłobka, ponieważ musiałam wrócić do pracy, absolutnie nie uważam tej instytucji za zło koniecznie.
OdpowiedzUsuńMam teraz podobną pracę do Twojej, czasami chodzę na popołudnie, w weekendy, a i tak moje dziewczyny idą do przedszkola. Rozumiem mamy, które posyłają malucha do żłobka, bo a) chcą się w tym czasie dokształcić, b) biegają na rozmowy kwalifikacyjne. Niestety nie jestem w stanie pojąć, że wysyła się maluszka do żłobka, aby w tym czasie relaksować się/chodzić na siłkę/czytać książki, czyli dla własnego świętego spokoju. Oczywiście jeśli w danym mieście wystarcza miejsc dla wszystkich potrzebujących, to ok. Sprawa tej konkretnej matki. Wiem jednak, że są kobiety, które fikcyjnie są samotnie wychowujące lub biorą urlop wychowawczy, a zaznaczają, że są osobami pracującymi. Dostają ekstra punkty. Ich dzieci przyjmowane są do przedszkola, podczas gdy dzieci mam naprawdę potrzebujących tego miejsca, odsyłane są z kwitkiem. Tutaj widzę podstawowy problem.
Wiesz co, ja sobie myślę, że rozumiem mamy, które w tym czasie chodzą na fitness, czytają książkę o ile dotyczy to dzieci starszych (co najmniej 2-latków, bo takie dzieci bardziej korzystają z kontaktów z rówieśnikami i z zajęć. Moja poszła do żłobka od roku, ale dlatego, że musiała natomiast widzę, że nie bawi się jakoś szczególnie z dziećmi (raczej sie im przygląda, bawi sie sama lub z opiekunkami), tak samo z zajęciami. Panie często mówiły, że Ala nie chce w czymś brać udziału tylko się przygląda, więc jej nie zmuszają. Co do urlopu wychowawczego to dałaś mi zagwozdkę - czy jeśli matka jest na urlopie wych, a nie sprawuje bezpośredniej opieki nad dzieckiem (bo robi to za nią przedszkole) to czy pracodawca nie ma prawa ją odwołać z urlopu wychowawczego?
UsuńKażdy podejmuje własną decyzje i nic nikomu do tego :)
OdpowiedzUsuńDziecko potrzebuje towarzystwa rówieśników :)
Wiesz, właśnie z tym kontaktem też byłam przekonana. Moja córka mając rok (a i już wcześniej) uśmiechała się do zdjęć dzieci, czy gdy widziała je w tv. Ale na żywo? Raczej nie chciała się z nimi bawić, chociaż fakt, że przynajmniej w żłobku mogła je obserwować i uczyć się od nich. Tyle że teraz już wiem, że dziecko do 2 roku życia nie potrzebuje (moim zdaniem) mieć codziennie kontaktu (a i ten kontakt może zapewnić plac zabaw, czy zajęcia raz w tygodniu, nie potrzeba od razu żłobka). Dlatego sama z własnego doświadczenia wiem, że zapisałabym dziecko najwcześniej od skończenia 2 lat. Tyle, że ja szłam do pracy, więc żlobek był nam potrzebny.
UsuńNie miałam do czynienia z dziećmi, a tym bardziej ze żłobkami czy przedszkolami, ale strasznie wkurza mnie to, że często jedne matki oceniają inne. Każdy ma swoje pomysły na wychowanie dziecka i organizuje życie swojej rodziny tak, jak chce. Moim zdaniem dobrze zrobiłaś posyłając Młodą do żłobka. Gdyby sama zainteresowana nie była zadowolona z takiego rozwiązania, na pewno dałaby znać :)
OdpowiedzUsuńNie mam dzieci, więc trudno mi się wypowiadać. Ale doskonale potrafię sobie wyobrazić, że nie każda matka chce spędzać cały czas z dzieckiem, a fakt, że chce pobyć trochę sama świadczy moim zdaniem na jej korzyść.
OdpowiedzUsuńTwoje dziecko - Twoje decyzje. Nie mi jest Ciebie oceniać :)
OdpowiedzUsuńJak to mama nie pracuje? A kto sprząta w domu? Krasnoludki?
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis - nic nikomu do tego, co robi mam, gdy dziecko jest w żłobku. Nawe jesli leży i pachnie to tylko i wyłącznie jej sprawa :)
Podzielam zdanie, że takie placówki, jak żłobki czy przedszkola wspomagają rozwój dzieci. Przede wszystkim emocjonalny i społeczny.Tam dzieci mają okazję sprawdzić różne - niekoniecznie miłe - dla nich sytuacje i nauczyć się reagowania.
OdpowiedzUsuńNP.
W domu Mama nie popsuje dziecku wieży z klocków, a w żłobku kolega czy koleżanka - tak. To świetny trening radzenia sobie z emocjami, budowania relacji, potężny zasób, który zaprocentuje w dalszym życiu!
Bardzo dobry, wyczerpujący tekst, uwzględniłaś wszystkie istotne kwestie. Na Twoim miejscu postąpiłabym podobnie. Praca według grafiku ma swoje zalety :)
OdpowiedzUsuńO tak, ja juz sie chyba tak przyzeyczailam do tego trybu pracy ze ciezko byloby mi sie przestawic na prace od poniedzialku do piatku po 8godz dziennie
Usuńwiesz. fajny post. Tylko problemem jest to, że czasem jak chce się oddać dziecko do żłobka, to w tym nie ma miejsc. Tak jest u nas obecnie. Żoną dostała fajną propozycję pracy, ale musiała zrezygnować, bo nie ma miejsc, a opiekunka na początku brałaby tyle, ile żona zarobi..
OdpowiedzUsuńMasz oczywiscie racje i o tym pisze tez w jednym z akapitow. Sama czulabym sie oszukana gdyby moja Ala nie dostala sie do zlobka, bo niepracujace (i nie planujace pracowac) matki moga posylac swoje dzieci. Tyle ze one tez biora udzial w rekrutacji, wiec to juz chyba zadanie gminy/miasta by uczciwie wyznaczyc zasady. U nas powstal zlobek dla mam ktore owczesnie niepracowaly ale zobowiazaly sie w ciagu 3 miesiecy rozpoczac prace.
UsuńBtw zastanawiam sie gdzie jest na tyle miejsc, ze dzieci niepracujacych rodzicow sie dostaja, bo u nas to chyba problem naeet z tym, zeby statczylo miejsc dla wszystkich pracujacych
Ja poslalam Oliwke dopiero w tym roku do przedszkola mimo ze nie pracuje ale szukam pracy. Myślę że ze zlobkiem jest podobnie
OdpowiedzUsuńMihe dziewczyny nie chodziły do żłobka z dwoch przyczyn. Na wiosce nie ma takowego i ja też nie podejmowała pracy, bo nie bylo takiej potrzeby. Uwazam jednak, że kazda matka robi jak uważa. Dziecku nie dzieje sie krzywda a matka mogąc wrocic do pracy jest szczesliwa, a jak wiadomo szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy bym w sumie poszła na coś takiego, ale nie mam jeszcze dziecka, więc ciężko mi to stwierdzić :)
OdpowiedzUsuńNajłatwiej krytykować, trudniej zrozumieć. Ale wypowiem się jako pedagog i nauczyciel. Z punktu widzenia psychologii najlepszym rozwiązaniem jest pozostanie w domu, najlepiej z matką, do około 3 roku życia. Ale wiadomo jak jest, nie każda mama może sobie na to pozwolić i nie każda mama wytrzyma tyle w domu. Ja chciałabym z moją córeczką zostać aż do momentu, kiedy będzie mogła iść do przedszkola. Nie wyobrażam sobie wysłać do żłobka dziecka, które jeszcze nie chodzi i nie mówi. Najprawdopodobniej będę zmuszona wrócić do pracy, gdy mała będzie miała 2 lata.
OdpowiedzUsuńJa teraz sobie mysle ze gdybym migla wybierac jeszcze raz to mozliwe ze wstrzymalabym sie do 2 roku zycia. Wowczas takie dziecko bardziej angazuje sie w zabawy z innymi. Ale moja corka poszla majac rok, chodzila chociaz nie mowila. Nie wiem czy u Ciebie ta obawa wynika ze wzgledu na to ze niemowiace.dziecko nie porozumie sie a opiekunkami czy nie powie ci ze dzieje mu sie krzywda, ale u nas jest to maly zlobek, Ala byla prawie najmlodsza wiec panie mogly zwrocic na nia szczegolna uwage
UsuńBardzo rozbudowany wpis. Uważam że każdy ma prawo decydować o swoim dziecku i życiu, a posłanie dziecka do przedszkola gdy jest się osobą nie pracującą to osobista sprawa.
OdpowiedzUsuńO tak, ja to lubie wyczerpac temat i zwykle wpisy sa rozbudowane. Ale czyta sie chyba szybko
UsuńŻłobek - nie wysłałabym, gdybym nie pracowała. Ale przedszkole to według mnie już inna bajka, to nie przechowalnia, ale miejsce, gdzie dziecko ma szansę się szybciej rozwijać. W domu ciężko zapewnić mu takie warunki
OdpowiedzUsuńWiesz, mysle ze wiele zlobkow to tez miejsca w ktorych dziecko moze sie rozwijac i nie sa przechowalnia. Chociaz fakt ze roczne czy 2-letnie dziecko.jeszcze nie potrzebuje tak bardzo zajec
UsuńSuper wpis. Myślę, że to kazdej z nas decyzja . podjecie tego czy dziecko będzie w domu czy w żłobku. Każdy z nas jest inny i ma różne podejście do sprawy. Aczkolwiek uważam że im dziecko szybciej pójdzie do żłobka czy chociażby do przedszkola w wieku 3 lat a nie 6 jest bardziej dla niego rozwojowe i szybciej złapie kontakty wśród rówieśników. Nie jest to reguła.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Sama poszłam dopiero jako 6-latka do zerówki i w moim przypadku zgadzam się z Twoim zdaniem.
UsuńUważam, że warto iść za głosem serca :)
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie zostawić komentarz :) wszystko zależy od dziecka i od mamy , to wiadomo . Mój mały ma 11 ms . Ojciec pracuje całymi dniami przy czym przychodzi do domu codzień na obiad , łyka jak pelikan i grzeje do roboty . Jak mały ma drzemkę to gotuje sprzątam itp. Czasu brak mi dosłownie na wszystko. Nie mam babci do której mogłabym zawieść małego chociaż na jakiś czas . Chciałabym mieć czasu choć dla siebie - i w spokoju moc kiedyś załatwić coś bez dziecka kiedy wszystkie instytucje są otwarte, a jak już mogę wyskoczyć to po 18 . Lub w niedziele . Małe miasto i brak fajnych zajęć dla dzieci jest demotywujący i już myśle co z tym moim dzieckiem pocznę zimą . Jestem na urlopie wychowawczym. Bardzo boje się tych żłobków , przedszkola , ale marzy mi się wrócić do życia jako kobieta . Mam nadzieje ze Kiedyś to nastąpi ... czy przy pomocy żłobka ? Nie wiem . Ale rozumiem to ze przez 4 h dziennie nie stała by mu się krzywda , nawet nie pracując zawodowo jako pani perfekcyjna byłabym szczęśliwa ze mam wszystko dopięte na ostatni guzik . Ach to się rozmarzyłam ... wszystko przede mną . Kocham swoje dziecko , ale chociaż w połowie chciałabym pokochać siebie i mieć więcej energii dla męża �� Z czasem poszukam pomocy , czy opiekunki, czy przedszkola ... bo dla matki małego dziecka zwykły spacer może być wybawieniem z dnia na wariackich papierach :) kochane , pozdrawiam Was serdecznie ��
OdpowiedzUsuńDziekuje za komentarz. Z mojego wpisu (mam nadzieje) wlasnie wynika ze decyzja o zlobku dla niepracujacej mamy jest indywidualna sprawa ale wlasnie byleby nie na caly dzien tak, by dziecko nie spedzalo wiecej czasu w zlobku niz w domu. Wiec 4 godz to super wyjscie, sama w te dni gdy nie pracuje, a zawoze corke do zlobka widze, jak szybko te kilka godzin mija. No i rzeczywiscie odzylam gdy mam teraz czas dla siebie
UsuńMoje maleństwo (9 miesięcy )od tygodnia w żłobku.Na szczęście tylko 3 razy w tygodniu ale od 8 do 17 :( przykro mi z tego powodu,ale innego wyjścia nie mam.Sama wracam z pracy różnie czasem po 18,czasem po 19.Niestety nic nam z tego dnia nie zostaje.Podobnie jak u Ciebie kąpiel kolo 19,a czasem nawet wczesnej,bo po żłobku jest tak wymordowany,a potem spanie.
OdpowiedzUsuńTeraz wiem ,ze jakbym miał inne wyjście ,to mały byłby jeszcze w domu.Zwłaszcza po tym jak został wczoraj przez inne dziecko pogryziony i podrapany w policzek.jako jeden najmłodszych w grupie nawet nie jest w stanie uciec:( serce mi się kraje na myśl ,że mam go tam zostawiać :(
Wyobrazilam sobie te sytuacje i rzeczywiscie to trudne. Moja corka poszla majac 13 miesiecy, byla jednym z mlodszych dzieci. Poczatkowo chlopcy biegajac ja popychali a ona wtedy plakala, ale teraz juz jest dobrze. Dzieci od progu ja wolaja i daja jej zabawki, wiec wierze ze i u was sie ulozy. U nas Ala rowniez czesto.jest odbierana jako ostatnia (gdy ja ide do pracy na caly dzien a moj partner pracuje do 17-o tej porze zamykaja zlobek, wiec jeszcze zealnia sie z pracy by zdazyc na czas). Dlatego gdy ide na pol dnia, mam wolne to lubie ja szybko odebrac albo nawet zrobicjej wolne
UsuńJa wysłałam mojego syna bo chodziłam jeszcze do szkoły ale podsumowując rok w żłobku uznałam że ten rok zostawię go w domu ze względu że cały czas był chory a teraz mam pracę na zlecenie więc sama sobie wybieram kiedy idę a kiedy nie
OdpowiedzUsuńOj tak, te choroby potrafią wykończyć. U nas nie jest z tym nawet najgorzej.
UsuńSama stoję teraz przed dylematem czy żłobek, a może szukać opiekunki. I szczerze to bardzo trudna decyzja. Jednak do pracy wrócić trzeba.
OdpowiedzUsuńJa nie widzę w tym nic bulwersującego. Mało z tego! Mój synek ma na razie rok, ale zastanawiam się nad żłobkiem. Nie wyrabiam już z opieką nad nim, zajmowaniem się domem i prowadzeniem firmy. Jak się uda może na wiosnę maluch pójdzie na parę godzin do żłobka. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńGdybym była sama w domu jako osoba bezrobotna nie dałabym dziecka do żłobka. Te chwile z dzieckiem są najcenniejsze i bardzo krótkie. Sama wróciłam do pracy bardzo wcześnie i brakowało mi tych chwil z maluchem.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wyważone, dobrze uargumentowane, pełne refleksji wpisy - takie, jak ten. Ja też częściowo oddaję moje małe dzieci pod opiekę, choć pracuję tylko w wybrane dni. Na ile mogę, staram się dbać o potrzeby wszystkich - trochę moje, trochę dzieci. Chyba najważniejsze jest wewnętrzne poczucie (stale sprawdzane), czy wszystko idzie w dobrą stronę.
OdpowiedzUsuńJa puscilam corke do przedszkola jak miala 2 lata. Do pracy poszlam pol roku pozniej. Czy to zle? Zalezy jak spojrzec. Z jednej strony mala zsazyla sie zaadaptowac w nowym miejscu. Z drugiej moje pojscie do pracy i tak zle na nia wplynelo. Natomiast uwazam ze decyzja posylac czy nie jest bardzo indywidualna i naprawde dobrze trzeba przemyslec sprawe, zrobic tak zeby nikt nie ucierpial a wszyscy byli zadowoleni :)
OdpowiedzUsuńW mieście, w którym mieszkam, żeby dostać się do publicznego żłobka, oboje rodzice muszą pracować a prywatny żłobek to duże koszty, więc nie wiem czy wiele niepracujących mam może sobie na coś takiego pozwolić.
OdpowiedzUsuńMoja córka nie chodziła do żłobka ale synka już planuję wysłać. Mam zamiar to zrobić jak jeszcze będę na macierzyńskim żeby miał czas na adaptację i żebym mogą w razie wu być do jego dyspozycji.
OdpowiedzUsuńJa swojego Bąbla do żłobka nie posłałam. Byliśmy na jednej wizycie w takiej placówce - żeby się zorientować, jak to tam wygląda - i nie wróciliśmy nigdy więcej. Po prostu uznaliśmy, że to jeszcze nie jest odpowiedni czas ani dla synka, ani dla nas samych (miał wtedy 18 miesięcy).
OdpowiedzUsuńNatomiast aktualnie Młody skończył 3 latka i chodzi do przedszkola - a ja jestem w domu. Jednocześnie nie oznacza to, że nie pracuję - ponieważ dorabiam sobie zdalnie, robię kolejny kierunek studiów i przymierzam się do założenia własnej działalności gospodarczej.
Ostatecznie uważam, że każdy rodzic ma prawo sam o sobie i o swoim dziecku decydować - i nic nikomu do tego :)
Mój starszy syn chodził do żłobka od 10 miesiąca. Ja wróciłam do pracy, ogólnie byłam bardzo zadowolona ze żłobka - gdyby nie choroby. Dziecko rozwija się w społeczeństwie, nie jest ekscentryczne, staje się samodzielne. Teraz mam drugiego synka 15 miesięcy i został w domu, nie daliśmy go żłobka, tylko dla tego że starszy syn bardzo chorował. A to jest każdej mamy sprawa czy pracuje czy nie, czy oddaje do żłobka czy nie.
OdpowiedzUsuńOstatnio dostałam artykuł od koleżanki, że dziecko powinno zostać z kimś z rodziny przez pierwsze 2-3 lata. Psycholog opisała, że dzieci ucząc się od siebie zachowań w żłobku nabierają złych wzorców. Wyobraźmy sobie dwóch dwulatków rozwiązujących konflikt...Dorosły, który ma ciepłe uczucia do dziecka jest w stanie uczyć go prawidłowych zachowań.
OdpowiedzUsuńPrzypadki kiedy matka chce poświecić i może pierwsze trzy lata życia dziecka dla niego są coraz rzadsze.
Sama mam obiekcje co do zmuszania społecznego kobiet do zostawania z dziećmi jeżeli wewnętrznie nie chcą. Od razu wyobrażam sobie sytuacje matki, ktora od niechcenia zajmuje się dzieckiem marząc o tym, że teraz mogłaby robić coś innego i obwiniając za to dziecko. Lepiej niech zostawi dziecko z kimś kto będzie miał ochotę, chęci, podejście i powołanie do opieki na dzieckiem. Taka osoba nie będzie przenosiła na dziecko złych uczuć obwiniania bo będzie to jej praca.
Nigdy nie korzystałam ze żłobka, ale niektórzy nie mają wyboru. Ja mam to szczęście, że gdy wróciłam do pracy, babcia przejmowała opiekę :)
OdpowiedzUsuńNie mam dzieci, więc ciężko jest mi sobie wyobrazić taką sytuację i się do niej odnieść. Jednak uważam, że każda mama powinna zadecydować o tym w odniesieniu do swojej własnej sytuacji. jeśli dana osoba potrzebuje tego czasu dla siebie, żeby wytchnąć po pracy, ogarnąć dom, czy po porostu naładować baterie, a jednocześnie dziecko dobrze czuje się w żłobku, to czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny wpis, wrócę tu na pewno
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zależy od wielu czynników - nie popieram i nie potępiam, bo tak naprawdę nie wiadomo co zadecydowało o oddaniu dziecka do żłobka.
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem praca w elastycznych godzinach i nie od poniedziałku do piątku to też praca. Ja bym nie nazwała Ciebie niepracujaca mamą. Myślę, że każda wie co jest dobre dla rozwoju jej dziecka i powinna mieć swobodę decyzji, czy posłać je do żłobka czy też nie.
OdpowiedzUsuńTeż bym tak zrobiła i rozejrzała się za dorywczym zajęciem.
OdpowiedzUsuńUważam, że zostawienie dziecka w żłobku jest dobrym pomysłem. Po pierwsze dziecko uczy się socjalizacji, po drugie mamie również należy się chwila dla siebie - nawet jeśli nie posiada się pracy.
OdpowiedzUsuńJa natomiast mam dylemat właśnie odnośnie przedszkola. Chciałbym podjąć pracę i zastanawiałam się czy nie dać mojego 3 letniego syna do przedszkola ale wszystko stoi w miejscu bo mam obawy z racji tego że mój syn bardzo choruje. Przez pierwszy rok życia był co drugi tydzień chory. Teraz jest lepiej ale i tak co miesiąc jesteśmy u lekarza. Problemem jest też to że on bardzo szybko łapie od chorych czy nawet przeziebionych osób. Boje się dać go do przedszkola bo nie chce by odbywało się to kosztem jego zdrowia. Chyba jednak poczekam jeszcze te 3 lata...
OdpowiedzUsuńsama tez tak zrobilam, syn dostal sie do publicznego zlobka jak mial 8 miesiecy, a ja jeszcze przez 4 miechy moglam siedziec na macierzynskim. To byla dobra decyzja bo syn sie troche wychorowal, ja spokojnie moglam sie podczas choroby nim opiekowac nie martwiac sie sytuaja w pracy, a pozniej wrocilam do pracy z ulga ze mam gdzie dziecko zosrawic podczas nieobecnosci. Karolina Jusinska
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych sytuacji, które rodzic musi ocenić sam według siebie i własnego dziecka. Czasem to kwestie finansowe, czasem rodzinne czy zdrowotne a czasem wszystko naraz. A jako, że nie mamy wszystkich spraw wypisanych na czole bardzo łatwo przychodzi innym ocenianie.
OdpowiedzUsuńOsobiście jestem sceptycznie nastawiona do żłobków z wielu powodów. Wśród moich znajomych, a także rodziny panuje dość podobna opinia.
OdpowiedzUsuńW Twojej sytuacji uważam, że to dobre rozwiązanie - faktycznie bez sensu byłoby robić dziecku mentlik w głowie, wysyłając dziecko tam, tylko gdy idziesz do pracy. Pozdrawiam
Super wpis, aczkolwiek my nie planujemy posylac juli do żłobka. Mpim zdaniem rodzice powinni mieć pełną swobodę do podjęcia decyzji. Czy dziecko ma być w domu zy iść do żłobka, czy mama chce wracać do pracy czy nie. Czy mama zostaje w domu, a dziecko idzie do żłobka, czy mama do pracy a dziecko w domu z niania/babcia. A już niestety spotkałam się z krytyką że chce zostać z córka 3 lata w domu. Że jestem nienormalna i daje się stlamsić mężowi który pewnie chce mnie uzależnić od siebie, jakieś po prostu chore wizje... Nie wiem co niektórzy mają w głowach. Ważne by decyzja była przemyślana i nam odpowiadała;) była dostosowana do nas, naszej sytuacji i dziecka.
OdpowiedzUsuńJa nie krytykuje niepracujących mam, które posyłają swoje dzieci do żłobków, klubów malucha, innych zajęć zorganizowanych, jeśli to nie jest spowodowane zwykłym lenistwem i brakiem chęci by rozwój dziecka wspierać jako rodzic. Wiem, że niestety i tacy rodzice są. Samo posyłanie dziecka na wyżej wspomniane zajęcia nie jest złe, ale rodzic musi pamiętać, że niczym nie zastąpi dziecku chwil, które powinno spędzić właśnie z nim.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę ile kobiet tyle punktów widzenia :) Osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji gdy siedzę w domu, a moje dziecko wysyłam gdziekolwiek indziej żeby tak naprawdę mieć od niego spokój :) Jeżeli nie jest to spowodowane lenistwem mamy, to jest to jak najbardziej ok :) Fajnie, że stworzyłaś artykuł na ten temat.
OdpowiedzUsuńmoje chłopaki dwa też chodzili do żłobka ja akurat pracowałam ale gdybym nie pracowała chętnie bym wysłała dziecko do żłobka niestety z najmniejszym nie mogłam ponieważ jest alergikiem pokarmowym i musiałąbym sama gotować dziecku do żłobka więc wole zostać i w domu mu dawać jeść... choć synek rwie sie bardzo do przedszkola bo jest tam średni brat. Ale jeszcze ten rok musze jakoś przetrwać... chętnie bym poszła do pracy ale jako mama której mąż pracuje w innym mieście nie mam duzych szans na prace bo jak kiedyś mi pracodawca powiedział " jak dzieci przestaną chorować pójdą do szkół to proszę przyjść chętnie panią zatrudnię z takimi kwalifikacjami" niestety na teściówke nie mam co liczyć choć mieszka 20 km ode mnie bardziej mogę liczyć na swoją mamę i Tatę którzy pomogą jadac ponad 500 km do mnie ze Świnoujścia (Kocham ich za to i jestem wdzięczna)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst :) A temat ma czasie i dla mnie - dlatego moje ostatnie 2 posty na blogu też na ten temat. My dostaliśmy się od września, a wracam do pracy pod koniec grudnia. Od końca września zaczęliśmy powolną adaptację. Mały po miesiącu poczuł się tam tak dobrze, że zaczął zostawać na spanie - chciałam go zabierać, ale panie powiedziały, że szkoda go rozregulować. Jest więc tam od 9.00 do 15.00. A ja czas wykorzystuje na zajęcia domowe i... bloga. Dzięki temu po południu mogę skoncentrować się na synkach. Każda decyzja jest dobra, jeśli uwzględnia dobro i mamy (jakże ważne - zadowolona mama, to lepsza mama!), i dziecka!
OdpowiedzUsuńOwszem, zwykle to jest tak, że dziecko do żłobka, a matka do pracy, ale jeżeli matka nie pracuje, nie uważam, że popełnia przestępstwo. JA żłobek traktuję też jako miejsce rozwoju. Moi Panowie nie chodzą do żłobka i bardzo nad tym boleje, ale w mojej okolicy nie ma takiej placówki, a jazda na drugi koniec miasta mija się z celem. Na pewno pójdą do przedszkola od września przyszłego roku. Ja też nie pracuję codziennie, dodatkowo ma się kto nimi zająć w domu, ale jakbym miała możliwość już teraz wysłałabym ich do żłobka.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Ja nie uważam, że żłobek powinien być oststecznoscia (co czyta się w niektórych artykulach). Mój synek ma prawie 13 miesięcy, do żłobka chodzi od tygodnia. Bardzo szybko się zaadoptowal i świetnie się tam czuje. Jednak zdecyduję się raczej na urlop wychowawczy dopóki synek nie skończy 2 lat i będę go w tym czasie posylala do zlobka raz w tygodniu na kilka godzin. Myślę, że takie urozmaicenie będzie dla niego korzystne.
OdpowiedzUsuńZ pierwszym synem na żłobek stać mnie nie było ale z względu na finanse pracowałam z mężem ale byli dziadkowie i mały był podrzucany babcia uczy po swojemu nie Zawsze idzie jej powiedzieć że chciała bym inaczej wychować A w żłobku też są zasady no i te obce Panie kiedy okazało się że przedszkola przyjmują od 2,5 lat zapisałam syna i obawy czy nie będzie chorował itp po 4 miesiącach mogłam poszukać lepszej pracy teraz mam 2 syna i babci już niema więc siedzę w domu i po 2 latach widzę że synek jest tak przywiązany do mnie że bywają dni że tata nawet jeść nie może mu dac bo wszystko dziś chce od mamy i co zrobić wychowawczy się skończy i nagle dac go na ostatnią chwilę do przedszkola i wylewać szok czy zacząć przyzwyczajać zlobkiem
OdpowiedzUsuńJa posłałam córkę do przedszkola jak miała 3 lata i 4 miesiące a młodszy synek dokładnie roczek. Niektórzy namawiali by już rok temu szła ale nie chciałam robić tego w czasie gdy dopiero urodził się jej braciszek. Więc przedszkole w wieku skończonych 3latek to takie chyba optimum. Ale przyznam że jeszcze przez cały zeszły rok nie pracowałam że względu na młodego który dopiero teraz jako dwulatek zaczął żłobek. Córka chodziła do obiadu, na leżakowanie nie zostawała. Czasem było to karkołomne by ją odebrać bo 12.30 to pora na drzemkę synka ale placówka jest o krok w d domu więc jakoś przetrwaliśmy. Ja sobie nie wyobrażałam by bywała tam dłużej jak ja siedzę w domu choć córka pewnie nie miałaby nic przeciwko leżakowaniu. Teraz do końca września muszę podjąć pracę bo o ile w pkolu nie było przymusu to żłobek miejski jednak jest dla dzieci rodziców pracujących.
OdpowiedzUsuń