Moi czytelnicy, którzy
śledzą mnie na Facebooku lub Instagramie wiedzą, że Ala niedawno
była w szpitalu. Z powodu wysokiej gorączki i drgawek, które
wyglądały na groźne zdecydowaliśmy się wezwać do niej karetkę.
A skoro ratownicy postanowili zawieźć nas do szpitala (chociaż co
prawda nie na sygnale) to znaczy, że jednak dobrze, że ich
wezwaliśmy. Na szczęście szybko okazało się, że to nic
poważnego, a Ala po 3 dobach i dokładnym przebadaniu została
wypuszczona do domu.
Jako mama-blogerka postanowiłam wykorzystać doświadczenie pobytu w szpitalu i napisać o... opłatach za pobyt rodzica przy dziecku. Czy spotkaliście się z czymś takim?
Opłaty za pobyt z
dzieckiem – myślałam, że to nielegalne
Zanim Ala trafiła do
szpitala słyszałam o szpitalach, które pobierają opłaty za pobyt
rodzica przy dziecku. Wcześniej mieszkałam we Wrocławiu i wiem, że
w szpitalu przy ul. Koszarowej pobierana jest za to opłata,
wynosząca kilkanaście złotych za dobę. Myślałam, że to
nielegalne, bo przecież zgodnie z Kartą Praw Dziecka-Pacjenta
dziecko ma prawo do przebywania w szpitalu wraz z rodzicem. Dla mnie
było logiczne, że skoro rodzic ma prawo być z dzieckiem to nie
powinna być za to pobierana opłata! Ale jednak...
Opłata za pobyt rodzica
legalna
Jak to jest wytłumaczone? A no tak, że przecież rodzic zużywa wodę, prąd, sprzęty. Do tego dochodzi jeszcze sprzątanie. A to wszystko kosztuje, więc skoro NFZ nie zwraca za to pieniędzy to trzeba je uzyskać od rodzica. Taka opłata wynosi od ok. 5 do ok. 15 złotych za dobę. Niby koszt niewielki, chociaż wszystko zależy od długości pobytu. Zdarzają się przecież nawet 10-15 dniowe pobyty, nie mówiąc już o dzieciach przewlekle chorych. Chociaż w porównaniu z tym, że jeśli po porodzie pobyt dziecka przedłuża się ze względu na jego zdrowie, a mama mogłaby już szpital opuścić to wówczas zaliczane jest to jako opieka nad dzieckiem i NFZ refunduje każdą dobę pobytu matki w kwocie ok. 100 zł dziennie. Zatem pozostaje nam się cieszyć, że gdy dziecko trafia do szpitala to opłaty za nasz pobyt są zdecydowanie mniejsze. Różnicą jest w sumie jedynie to, że na oddziale noworodkowym mamie w ramach refundacji należy się nie tylko łóżko i media, ale także całodzienne wyżywienie. W szpitalu, gdy rodzic towarzyszy dziecku jedzenie musi zorganizować sobie na własną rękę.
Dlaczego moim zdaniem nie
powinno być opłaty?
Czy rodzic naraża
szpital na spore koszty? Ile dziennie kosztuje zużycie wody i prądu?
Ten czajnik, który włączy raz na jakiś czas, prysznic i toaleta?
Bo o świetle nie mówię – przecież, gdyby w szpitalu przebywało
samo dziecko to światło również byłoby włączone. A teraz
wyobraźmy sobie, że rodziców nie ma w szpitalu. Tylko przez noc,
bo jak rozumiem to właśnie za nią płaci się pieniądze (skoro
prawo do odwiedzin ma każdy i wówczas nie pobierają już opłaty
od gości za skorzystanie z toalety). Ile dodatkowo personelu musi
zatrudnić szpital, by móc zapewnić dzieciom opiekę? Do szpitala
trafiają dzieci w różnym wieku. Są takie, które prześpią całą noc (chociaż bez rodzica obok w obcym miejscu to nie wiem, czy
byłoby tak samo), a inne będą się ciągle budzić. Ala w nocy
budzi się kilka razy, za to w szpitalu potrafiła nawet co godzinę,
bo wybudzały ją napady kaszlu. I teraz jeśli na oddziale jest 20
takich dzieci i tylko jedna pielęgniarka to gdyby nie było rodziców
to szpital musiałby zatrudnić jeszcze kogoś.
Opłat nie powinno być, bo wyobraźmy sobie, że rodzice znikają ze szpitala. Ile strachu i płaczu byłoby u takich maluszków? A przecież bezpieczne dziecko w otoczeniu bliskich szybciej zdrowieje i jest bardziej skore do poddawania się badaniom i zabiegom.
Jak było w naszym
przypadku?
Wiedząc, że są
szpitale, które pobierają opłaty zadbałam o to, by mieć przy
sobie gotówkę. Wówczas byłam jeszcze przekonana, że takie opłaty
są niezgodne z prawami dziecka i nie powinno ich być. Kiedyś
myślałam, że jeśli znajdę się w takiej sytuacji to będę się
wykłócać, że szpital nie ma prawa pobierać tej opłaty. Ale gdy
dziecko jest w szpitalu zupełnie inaczej się myśli, inne kwestie
są najważniejsze. Po strachu o Alę byłam szczęśliwa, że jest
zdrowa, została przebadana, a personel zapewnił jej profesjonalne
leczenie. Cieszyłam się, że w końcu (mimo, że to były tylko 3
dni) dostała wypis i będziemy mogli być już w domu. Zwłaszcza,
że w moim przypadku musiałam wrócić do pracy i w szpitalu w dzień
zastępował mnie tata. Miałam przygotowane pieniądze, ale
ostatecznie w szpitalu nie było tego tematu. Nikt nie wspominał o
opłacie. Po prostu okazało się, że ten szpital nie pobiera opłat
od rodziców. Jak widać i takie szpitale się zdarzają.
Wiem, że rodzic zapłaci
W tych opłatach nie
chodzi o skąpstwo rodzica. Wiadomo, że jeśli mamy na jedzenie,
ubrania itp. to na kwestie związane ze zdrowiem dziecka tym bardziej
nie będziemy szczędzili pieniędzy. Ewentualnie w szpitalach, w
których pobierana jest opłata, a rodzica naprawdę na nią nie stać
może się odwołać ze względu na trudną sytuację finansową.
Jednak ja po prostu uważam, że takich opłat być nie powinno. Bo
czym jest ta ilość wody czy prądu, którą rodzic zużyje w
porównaniu do korzyści i dla dziecka i dla personelu jakie niesie
pobyt rodzica przy dziecku.
Opłata jest legalna, ale
jakie inne prawa przysługują rodzicom?
I chociaż w Polsce taka
opłata jest legalna to dobrze wiedzieć, że
- w przypadku dzieci nie ma sztywnych godzin odwiedzin ani ilości odwiedzających – dziecko ma prawo do odwiedzin o każdej porze. Co prawda nie wiem jak jest to o nocnej porze, ale zakładam, że nikt poza 1 rodzicem w nocy nie przychodzi. W naszym przypadku w dzień byliśmy z Alą albo w pojedynkę albo oboje. I nikt nam uwagi nie zwrócił. Zresztą widziałam, że u innych dzieci rodzice często w ciągu dnia cały czas byli razem.Wyjątkiem jest sytuacja, jeśli pobyt większej ilości osób, a nawet rodziców miał stwarzać zagrożenie dla zdrowia dziecka. Często w okresie większych zachorowań (np. na przełomie zimy i wiosny, co spotkało mnie po porodzie) jest bezwzględny zakaz odwiedzin dorosłych pacjentów, a w przypadku pacjentów-dzieci ogranicza się do możliwości przebywania przy dziecku w jednym momencie maksymalnie 1 dorosłej osoby
- opiekun ma prawo do obecności przy każdym badaniu i zabiegu.
Z dzieckiem nie musi być
tylko rodzic
A Wy, czy spotkaliście
się z opłatami za pobyt rodzica przy dziecku? Co uważacie na ten
temat? Czy Waszym zdaniem tych opłat nie powinno być, czy może
zgadzacie się, że szpitale mogą je pobierać? Zapraszam do
dyskusji za pomocą komentarzy.