Mamę docenisz naprawdę dopiero, gdy sam zostaniesz rodzicem
5/08/2017
Dzisiaj wyjątkowo
zapraszam Was na wpis, który będzie ukazywać relację nie między
mną a córką, a między mną, a moją mamą. W sumie to będzie też
sporo o tacie, bo wiadomo, że jest on równie ważny w życiu co
mama. To że nie może być w ciąży, ani urodzić nie przekreśla
jego istotnej roli dla dziecka.
Dlaczego jednak będzie
głównie o mamie? Cóż, zbliża się pomału Dzień Matki, a ja z
tej okazji opublikuję u siebie aż 3 wpisy w ramach akcji, której
inicjatorką jest Asia z bloga mynaswoim.pl Za niedługo
dowiecie się szczegółów akcji natomiast dzisiaj chciałabym Wam
pokazać jak ważna jest mama i ile dla nas, dzieci poświęca.
Gdy byłam dzieckiem
bliżej było mi do taty
Nie
wiem, czy zadziałało tu powiedzenie o tym, że dziewczynki bardziej
lgną do taty, a chłopcy do mamy. U nas trochę tak było, ale być
może było to spowodowane naszymi charakterami. Może znaczenie
miało też to, że to ja jestem młodsza, a mój brat starszy.
Rozumiecie – starszy, bardziej samodzielny, odpowiedzialny brat, a
ja – mała, słodka dziewczynka potrzebująca pomocy taty –
najpierw w odbieraniu mnie ze szkoły, potem w zawożeniu do
koleżanek, naprawianiu roweru i... wiele by tego było.
Później zrozumiałam,
że to trochę niesprawiedliwe, że...
Zapominam
w tym o mamie. Bo przecież to nie było tak, że tylko tata się mną
opiekował i pomagał mi. Być może na zbieżność charakterów z
tatą bawiłam się częściej, ale... gdy zaczęłam dorastać
zobaczyłam ile mama (i w ogóle rodzice) dla mnie zrobili i ciągle
robią. Co wówczas widziałam?
Poświęcenie mamy
okiem nastolatki:
Już
zanim zostałam mamą widziałam jak wiele mama dla mnie robi. W
naszym domu to ona o wszystkim pamiętała. Jeszcze zanim
wychowawczyni zdążyła wspomnieć o zebraniu mama pytała, czy nie
szykuje się wywiadówka (w końcu co roku odbywały się w podobnym
czasie), natomiast tacie o zebraniu musiałam przypominać jeszcze na
kilka godzin przed nim tak, żeby na pewno nie zapomniał na nie
pójść (i koniecznie odpytywałam go do jakiej chodzę klasy i kto
jest moją wychowawczynią – inaczej mógłby pomylić sale).
Doceniałam za każde czekanie na mnie wieczorem, gdy się spóźniałam
z powrotem do domu. Doceniałam też za trzymanie dyscypliny. Tak, to
mama była tą osobą, której się bałam w pozytywnym znaczeniu
tego słowa. Wiedziałam, że jeśli ona mnie upomina to znaczy, że
naprawdę przesadziłam. Doceniałam za ogromny wysiłek łączenia
życia zawodowego z wychowywaniem dzieci. Moja mama pracuje na cały
etat, do tego w domu zawsze dbała o zakupy, 2-daniowy obiad,
porządki. Mama w naszym domu zaprowadzała ład. Wiedziałam, że o
wszystko zadba, wszystkiego dopilnuje. Już będąc nastolatką
widziałam, ile poświęca nam czasu.
Mama kojarzyła mi się z osobą, która zapewnia mi bezpieczeństwo. Która pamiętała, że wolę pomidorówkę z ryżem, a nie z makaronem, a kurczaka zawsze drobiła mi na kawałeczki, bo wiedziała, że jak dostanę całe udko to nic nie zjem. Z osobą, która nie obrażała się za moje humory. Z kimś na kogo zawsze mogłam liczyć i której mogłam powiedzieć wszystko, bo wiedziałam, że zawsze mi pomoże.
Mama kojarzyła mi się z osobą, która zapewnia mi bezpieczeństwo. Która pamiętała, że wolę pomidorówkę z ryżem, a nie z makaronem, a kurczaka zawsze drobiła mi na kawałeczki, bo wiedziała, że jak dostanę całe udko to nic nie zjem. Z osobą, która nie obrażała się za moje humory. Z kimś na kogo zawsze mogłam liczyć i której mogłam powiedzieć wszystko, bo wiedziałam, że zawsze mi pomoże.
Jednak tak naprawdę
doceniłam moją mamę, gdy... sama mamą zostałam
Wówczas
zmieniła mi się perspektywa. Przeżyłam ciąże, poród, wstawanie
w nocy i mnóstwo innych rzeczy, o których nie miałam pojęcia, bo
przecież nikt z nas nie pamięta czasów, gdy byliśmy niemowlakami.
Wcześniej
doceniałam mamę za dbanie o nasze domowe ognisko, za troskę o mnie
i o brata. Ale gdy zostałam mamą zrozumiałam, że to dbanie
zaczęło się na długo zanim sięgają moje wspomnienia. Nie chcę
umniejszać roli ojców, bo przecież pewne kwestie (ciąża, poród)
nie są im dane, a jeszcze inne są obce kulturowo lub wynikają z
przepisów (jak chociażby urlop rodzicielski). Jednak fakt jest
taki, że już będąc w ciąży zaczęłam postrzegać moją mamę
inaczej. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z jej poświęceń. To
ona znosiła trudy ciąży, to ona mnie urodziła. Potem wstawała do
mnie w nocy, a nieśmiało dodam, że od początku spałam w
oddzielnym pokoju (dla mnie to nie do pomyślenia, bo czasami nie mam
sił, by wstać do Ali, której łóżeczko mieści się z pół
metra od naszego). A potem zrezygnowała z pracy na ładnych parę
lat (jeśli dobrze pamiętam to spędziłam z nią czas do 5 roku
życia). A potem? Sama jestem mamą świeżo powracającą na rynek
pracy i wiem, jak bardzo wykańczająca jest wówczas ilość
obowiązków. Pogodzenie pracy, opieki nad dzieckiem (w przypadku
mojej mamy nad 2 dzieci), gotowanie, sprzątanie, zakupy. A wówczas
nie było wielu udogodnień tak jak jest to teraz. Gdy moja mama szła
do pracy nie miała możliwości zrobienia zakupów z dostawą do
domu (ja często korzystam z tej opcji). Ba! Moi rodzice nie mieli
nawet samochodu!
Gdy
widzę ile daję z siebie Ali wiem, że moja mama dała mi co
najmniej tyle samo. Wiem, że nikt nikogo nie zmusza do tego, by mieć
dzieci. Jednak dobrze, że mamy stają na wysokości zadania. A nawet
jeśli nie? Nawet jeśli chciałabyś ponarzekać na swoją mamę –
a to, że za mało czasu Ci poświęciła, a to że Cię krytykuje, a
to.... Nikt nie jest idealny! Być może Twoja mama nie wie, że robi
coś źle. Być może rozmowa pomoże. A jeśli nie? Z okazji
zbliżającego się Dnia Matki proszę usiądź na chwilę, pomyśl
ile zawdzięczasz swojej mamie (czyż to że dała Ci ŻYCIE nie jest
już wystarczającym powodem). Nie myśl w tym dniu o tym co Was
różni. Spójrz na nią swoim okiem, OKIEM MATKI. Nawet jeśli nie
jest idealna to jest Twoją matką. Tak jak ty zapewne nie jesteś
idealną matką dla swojego dziecka.
A ty
za co doceniasz swoją mamę? Czy w momencie, gdy sama zostałaś mamę/ zostałeś tatą ta lista wzrosła?
PS.
Pamiętajcie, że nie umniejszam roli ojców. Mój tato jest cudowny.
Tata Ali również. Ale w tekście skupiam się na mamie z okazji
zbliżającego się święta.
26 komentarze
Zrozumiełam wiele spraw jak już zostałam mamą, ale ponieważ mamy z moją mamą zupełnie inne podejście do macierzyństwa to nadal nie do końca popieram ją:)) A docenić to doceniałam wiele lat przed zostaniem mamą:)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie szybciej doceniłam moją mamę - to najwspanialsza kobieta pod słońcem :)
OdpowiedzUsuńNaturalnie bycie rodzicem zbliża. Po prostu otwieramy oczy na wiele kwestii, które do tej pory były poza nami. Jednak oprócz wspólnoty doświadczeń ważne jest także pełne zrozumienie, akceptacja nowej sytuacji i przydziału nowych ról. Często jest jednak tak, że bycie babcią nie idzie w parze z byciem mamą ;)
OdpowiedzUsuńJa podziwiam mamę za ogarnianie trójki. Sama kiedyś miałam przebłyski by mieć tyle dzieci, ale już się rozmyśliłam :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jestem rodzicem, ale zgodzę się ze stanowiskiem, że pewne rzeczy doceniamy dopiero będąc rodzicami.
OdpowiedzUsuńMi trudno to ogarnąć, bo moja mama zmarła bardzo wcześnie, a tata też się nie popisał. Doceniam u mamy część rzeczy, ale mimo tego wszystkiego, zawsze chciałam być inna niż ona.
OdpowiedzUsuńMasz rację, wiele spostrzeżeń, doświadczeń i racji dostrzegłam gdy sama zostałam mamą. Bardziej doceniam pewne rzeczy, które wcześniej były mi bardzo obce
OdpowiedzUsuńMoja Mama to osoba wychowana w dość oschłej atmosferze. Trudno jej się np mówi o uczuciach. Chowa je dla siebie. Dlatego nasze relacje był zawsze specyficzne. A jednak to osoba która w życiu ogromnie dużo mi dała i która mi ogromnie pomaga.
OdpowiedzUsuńĄ moje spojrzenie na mamę nie zmienilo sie po tym jak zostałam rodzicem. Moze jestem dziwna i jestem złą wyrodna córką, ale taki jest fakt. Odkąd jestem pełnoletnia staram się z nią żyć we względny pokoju, być dla niej miła na tyle na ile się da, starać się ją jakoś usprawiedliwiać i byc wyrozumiala. Choć nikt nie rozumie po co to robię, bo z matką dobrych relacji nie mam i nie miałam, a mój ojciec ma ż nią jeszcze gorsze. Ale się staram, jestem za stara na bunty itp chce życia nią w zgodzie. W moim przypadku to już dużo, ale mam nadzieję że nigdy się do niej nie upodobnie.
OdpowiedzUsuńJa nie mam z mamą zbyt dobrego kontaktu - i w sumie nigdy go nie miałam. Niestety moja należy do osób, które nigdy nie potrafią przyznać się do popełnionych błędów - i uważają, że wszystko robią idealnie. Także raczej nie przewiduję pomiędzy nami lepszego porozumienia.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Co roku w moje urodziny składam życzenia mojej mamie <3
OdpowiedzUsuńbardzo dobry tekst :) wzruszyłam się zwłaszcza, że mam podobne przemyślenia. pozdrawiam serdecznie Magda
OdpowiedzUsuńCzy rzeczywiscie? Ja bym powiedziala, ze niestety nawet wczesniej - to znaczy, gdy jej nam zabraknie.
OdpowiedzUsuńja jestem córeczką tatusia i mama była zawsze trochę w jego cieniu... ostatnio staram się z nią złapać lepsze relacje :) Nie mam dzieci, ale moja mam też mówi, że dopiero kiedy ja sie urodziłam, zrozumiała lepiej swoją mamę
OdpowiedzUsuńTo nie takie proste, matki bywają różne i relacje z nimi również. To bardziej indywidualna i osobista sprawa...
OdpowiedzUsuńDokładnie. Poświęcenie mamy zobaczy i pozna się dopiero wtedy gdy samemu zostanie się rodzicem. Wcześniej się o tym nie myśli. Teraz sama też jestem mamą i czasem się sama zastanawiam jak mama ze mną wytrzymywała.
OdpowiedzUsuńGenialny post, szczera prawda
OdpowiedzUsuńU mnie też było tak, że wiele zrozumialam gdy sama zostslam mamą. Ja jestem jej wdzięczna, że mi nie narzuca swoich mądrości jak to robi teściowa i noe wtrąca sie w nasze sprawy.
OdpowiedzUsuńCo prawda mamą wciąż nie jestem, ale podpisuję się pod Twoim wpisem w 100%. Nasze mamy to naprawdę super babki! Mojej mamie jestem ogromnie wdzięczna za te wszystkie lata <3 :)
OdpowiedzUsuńmoje relacje z mamą bardzo się zmieniły po tym jak pierwszy raz zostałam mamą. Z relacji matka - córka zrobiły się relację przyjacielskie. Możemy porozmawiać na tematy wychowania jak równy z równym
OdpowiedzUsuńTo prawda, pewne sprawy zaczyna się rozumieć, kiedy zostanie się rodzicem. Z rodzicami mam świetne relacje i synem również
OdpowiedzUsuńNIESTETY - to słowo, które z przykrością muszę napisać, że doceniłam swoja mamą dopiero jak sama zostałam mamą. U mnie najgorsze jest to, że obie mamy te same charaktery, a jak kobiety są takie same, to cóż - cicho to nigdy nie jest :D
OdpowiedzUsuńale mama moja dalej mi pomaga, nawet jak już jestem "duża", np. weżmie córke do siebie, żebym mogła spać. Dlatego mamy, a tym samym babcie, są niezastąpione :)
Haha no tak, przeważnie byłam w klasach/grupach typowo żeńskich i to fakt, że nikt tak jak kobiety nie potrafi się kłócić
UsuńO tak :) Ja stale powtarzam, że odkąd zostałam mamą, wiem o czym mówiła mi moja Mama :) Teraz się śmieje ze mnie powtarzając "A nie mówiłam" :)
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się. Nie mam i nie zamierzam mieć dzieci, a bardzo doceniam swoją Mamę, nie od dziś zresztą. Nie uważam, że dopiero zostanie rodzicem upoważnia nas do wypowiadania się na pewne tematy. Nie każdy marzy o posiadaniu dzieci, niektórzy czują się spełnieni właśnie bez nich.
OdpowiedzUsuńJa oczywiście też doceniałam mamę (i tatę) wcześniej. Po prostu dzięki macierzyństwie mogę się przekonać ile rodzice poświęcają dziecku czasu, uwagi, troski i teraz lepiej rozumiem jak dużą rolę spełniają w naszym życiu. Oczywiście i bez zostania rodzicem to wiemy, ale ja zrozumiałam to jeszcze mocniej.
Usuń