Never ever shake a baby, czyli zespół dziecka potrząsanego
1/08/2017
Podrzucasz niemowlaka do
góry? Może bawisz się w „samolocik”? Albo trzymasz pod paszki
i kręcisz się z dzieckiem? Maluszkowi sprawia to wiele radości,
więc pewnie myślisz, że nie ma w tym nic złego? Niestety, takie
zabawy nie są wskazane z dzieckiem poniżej pierwszego roku życia.
Dlaczego?
Niemowlę
ma słabe mięśnie szyi, niezarośnięte ciemiączko, dużą głowę
w odniesieniu do reszty ciała, a struktury mózgowe maluszka
wypełnione są w znacznej ilości wodą (co sprawia, że mózg jest
miękki). To wszystko powoduje, że niemowlęta są szczególnie
narażone na urazy głowy.
Czym jest zespół
dziecka potrząsanego?
Nazwa
wzięła się od angielskiego „shaken body syndrome” (w skrócie
SBS). Gdy potrząsamy główką dziecka kołysze się ona gwałtownie
na wiotkiej jeszcze szyi. To sprawia, że przerywają się naczynia w
mózgu, powstają krwiaki. Narażona jest także oczywiście szyja –
uszkadzają się jej mięśnie, ścięgna i nerwy. Potrząsanie może
spowodować także krwawienia w siatkówce oka, a nawet do uszkodzeń
kręgosłupa. Wystarczy zaledwie moment. SBS może pojawić się
nawet na skutek kilku sekund potrząsania malcem.
Nie tylko poprzez
zabawę
SBS
może powstać nie tylko na skutek niebezpiecznych zabaw. Zespół
dziecka potrząsanego spowodowany jest gwałtownym potrząsaniem
dziecka. Kiedy jeszcze niemowlę jest narażone na SBS?
- Usypianie dziecka – widziałaś na ulicy mamy spacerujące z wózkiem, które próbują uspokoić dziecko bujając wózkiem? Ja tak! Na początku nawet nie wiedziałam, że może być w tym coś niewłaściwego, ale gdy odświeżyłam swoje notatki ze studiów o zespole dziecka potrząsanego zobaczyłam tam właśnie opis takiego działania. Matka działa w celu uśpienia dziecka, czy sprawienia, by przestało płakać. Takie bujanie rzeczywiście może uspokoić maluszka, jednak jeśli potrząsanie wózkiem jest zbyt silne może przyczynić się do SBS.
- Niepodtrzymywanie głowy – konieczność podtrzymywania głowy niemowlakowi, który jeszcze sam nie potrafi tego zrobić wydaje się (chyba) dla wszystkich oczywista. Jednak czy nie zdarza Wam się widywać zdjęć, na których mama tak bardzo pragnie zrobić sobie zdjęcie razem z dzieckiem, że na moment zapomina o... podtrzymaniu mu główki. Wiem, że pokusa zrobienia zdjęcia jest silna, ale czy nie lepiej poczekać, aż wróci ktoś do domu i zrobi nam zdjęcie? Dzięki temu zyskamy obie wolne ręce, by móc prawidłowo trzymać maluszka. Oczywiście podtrzymywanie główki jest ważne w każdej sytuacji. Usprawiedliwieniem nie powinno być to, że przenosimy gdzieś dziecko tylko przez chwilę, czy w drugiej ręce musimy coś trzymać.
- Potrząsanie dzieckiem jako sposób na wyładowanie frustracji rodzica. Zdarza się, że dziecko nie chce jeść. Lub długo płacze. Albo nie wykonuje poleceń opiekuna. Kto z nas nie denerwuje się, gdy przebieramy dziecku pieluszkę, a ono akurat wtedy postanawia przekręcić się na brzuszek? I tak za każdym razem, gdy odwracamy je z powrotem na plecy. Albo odkładamy dziecko do łóżeczka, głaszczemy i śpiewamy, a maluch ciągle się wierci i próbuje wstać. Lub raczkuje w stronę drzwi, schodów, ostrych kantów. Te wszystkie czynności wykonywane przez dziecko „x razy' w połączeniu z naszym zmęczeniem, niewyspaniem, stresem, problemami zawodowymi, czy kłótnią z partnerem może sprawić, że zadziała impuls i... potrząśniemy dzieckiem w nadziei, że to coś pomoże.
Jak rozpoznać zespół
dziecka potrząsanego?
Część
objawów jest widoczna, inne może rozpoznać jedynie lekarz.
Niepokój rodziców powinny wzbudzić:
- apatia
- senność
- brak reakcji na znane osoby
- wymioty
- słaby odruch ssania
- brak uśmiechu
- problemy z oddychaniem
- niezdolność podnoszenia główki i wodzenia wzrokiem
Objawy niewidoczne:
- krwiak podtwardówkowy
- obrzęk mózgu
- krwotok do siatkówki oka
Skutki potrząsania:
- Uszkodzenia mózgu (w tym mikrouszkodzenia, które mogą pojawić się dopiero po latach, a skutkują m.in. zaburzeniami koordynacji)
- Problemy ze wzrokiem
- Problemy ze słuchem
- Padaczka
Nie piętnuj opiekuna,
a jego zachowanie
Jeśli
widzisz, że osoba opiekująca się dzieckiem potrząsa nim, zbyt
gwałtownie buja malca lub bawi się w podrzucanie czy kręcenie –
reaguj. Dlaczego? Chcę wierzyć, że rodzice działają tak
nieumyślnie i kieruje nimi niewiedza. Celem ich
działania nie jest wyrządzenie krzywdy dziecku a sprawienie mu
radości zabawą, czy próba uspokojenia.
Jak zapobiec?
Przede
wszystkim uświadamianie. Jeśli rodzice poznają możliwe
konsekwencje ich działań wówczas zrezygnują z niebezpiecznych
zabaw. Jak jednak zapanować nad wyładowywaniem na dziecku swoich
emocji? Na pewno nie jest łatwe, ale spróbuj:
- zanim zadziałasz policz do 10, spójrz na dziecko i pomyśl, czy naprawdę powinnaś na nim się wyładować
- jeśli nie jesteś w domu sama poproś bliskich, by na chwilę przejęli dziecko. Możesz wyjść na przykład na balkon i spróbować się wyciszyć, a po chwili wrócić do dziecka. W przypadku, gdy Twoja frustracja tkwi w Twoim zmęczeniu – spróbuj się zdrzemnąć powierzając dziecku partnerowi czy dziadkom.
Dlaczego o tym piszę?
Co
skłoniło mnie do podjęcia tego tematu? I czy na pewno sobie tego
nie wymyśliłam? Otóż nie! Przeglądałam ostatnio moje notatki ze
studiów i ze szkoły policealnej (oba kierunki związane z opieką i
wychowaniem dzieci) i natknęłam się na opis zespołu dziecka
potrząsanego. Odkąd zostałam mamą zdarzało się, że widziałam,
jak rodzice bawią się z niemowlakiem w podrzucanie, czy zbyt
gwałtownie usypiają dziecko w wózku. Takie zachowania zapewne
wynikają z niewiedzy, zatem im więcej będziemy o tym pisać lub
mówić, tym mniej dzieci będzie narażonych na SBS zatem zapraszam
do :
Skomentowania
– tutaj lub na Facebook'u - klik.
Udostępnienia
go na Facebook'u
Miło
mi będzie, jeśli zostaniesz ze mną na dłużej – dołącz do
obserwatorów bloga lub fanów na Facebook'u.
45 komentarze
Wystarczy się rozejrzeć a mało które dziecko nie jest ,, kołysane,, w wózku tak że mało co nie wypadną z gondoli. Przydatny post,
OdpowiedzUsuńSama widziałam kiedyś takie "kołysanie", wózek postawiony na 2 kołach i trzepanie nim. Początkowo pomyslałam "Ooo mama znalazła sposób, by usypiać dziecko". Potem przeglądałam notatki ze studiów i przypomniałam sobie o tym zespole potrząsanego dziecka i stwierdziłam ,że to jednak nie jest dobry sposób na usypianie
UsuńNo niestety wiedza rodziców jest czasami znikoma i to, co się im wydaje dobre dla dziecka, jest krzywdzące. Moja starsza córka jest po dziecięcym porażeniu mózgowym i jestem bardzo wyczulona na wszelkie nieodpowiednie zachowania względem dzieci. Bardzo potrzebny tekst!
OdpowiedzUsuńChętnie udostępnie u siebie :)
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za udostępnienie
UsuńŚwietnie że poruszasz na blogu tak ważne tematy. Niestety duża ilość ludzi nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń jakie niosą takie zachowania.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że dzieckiem nie można potrząsać, ale nigdy nie sięgnęłam do dogłębnych powodów. Bardzo ciekawe informacje znalazły się w powyższy wpisie.
OdpowiedzUsuńCIeszę się, że pomogłam Ci zrozumieć powody, by nie potrząsać dzieckiem
UsuńSłyszałam już o tym syndromie, kiedy czytałam jedną z książek Karpa. Mówi on, że jednym w pięciu kroków do szybkiego uspokajania i usypiania niemowlaka jest "skokołysanie", czyli coś na zasadzie delikatnego potrząsania. Karp uczulał w swojej książce, żeby nie potrząsać dzieckiem nadmiernie, a raczej kołysać, ale z odpowiednią szybkością. Przyznam się, że tak bardzo wystraszyłam się syndromu dziecka potrząsanego, że zrezygnowałam całkowicie ze "skokołysania". Mimo, że obejrzałam milion filmików, na których doktor pokazywał jak to robić, po prostu bałam się, ze mogę wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku. Dobrze, ze poruszasz ten temat, mało się o nim mówi i mało mam wie, że coś takiego w ogóle istnieje!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to zadbać, by główka dziecka nie latała podczas takiego kołysania. A książki nie znam - musze jej poszukać
UsuńBędę musiała dać ten post do poczytania mamie i teściowej, bo one są zwolenniczkami tzw. starej szkoły wychowywania dzieci pod hasłem "dawniej tak się robiło i wszyscy jakoś żyją". Jak się ktoś wychował w krainie mitów, to potem trudno mu przemówić do rozumu za pomocą nowoczesnych i racjonalnych argumentów.Pozdrawiam;-) www.mama-to-ja.bloog.pl
OdpowiedzUsuń"Kiedyś tak się robiło i jakoś żyjemy" to moje "ulubione" zdanie jakie słyszę na temat wychowywania.
UsuńBardzo interesujący post! Na szczęście nigdy za mocno nie bujałam wózkiem bo nie zaobserwowałam u córki żadnych wymienionych objawów :)
OdpowiedzUsuńnawet nie zdawalam sobie sprawy, że takie mogą być skutki naszych, rodziców, czynów. Wiedziałam, że nie nalezy tego robic, ale nie wiedzialam dlaczego. Zaskoczyłas mnie z tymi samolocikami itp przeciez robi to tak wiele osób! nie wspominając o wózku! bardzo to jest przykre, ze rodzice tak robią :(
OdpowiedzUsuńPamiętaj tylko, że to dotyczy dzieci poniżej roku. Samolociki chyba w dużej mierze wkraczają troszkę później, chociaż zdarza się, że już z niemowlaczkami tak sie bawi.
UsuńOj to prawda, mnóstwo matek "giba" dzieci w wózkach :o zaraz udostępnię ten wpis u siebie, niech dotrze do większej liczby osób!
OdpowiedzUsuńTo co robią rodzice z dziećmi, to ściska serce. Gdy zwracam uwagę, to i tak sobie nic z tego nie robią. Albo obgaduja za plecami. Udostępniam u siebie na stronie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za udostępnienie
UsuńWażny temat, warto wiedzieć, bo raczej wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry artykuł! Super, że zwracasz na to uwagę. Także uczono mnie o nim na studiach. Problem leży w niewiedzy i przekonaniach, że potrząsanie jest w porządku, bo przecież nam nasze mamy nie wyrządxiły krzywdy. Ja często mam problem z babciami, które nie widzą w tym potrząsanie nic złego. Czasem uświadamianie nic nie daje niestety :( oczywiście trzeba próbować!
OdpowiedzUsuńNiestety ciągle mało osób wie, że istnieje taki syndrom
UsuńŚwięta prawda, czasem dorośli są nieświadomi że można w ten sposób wyrządzić dziecku krzywdę
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że te niebezpieczne dla dziecka zachowania są teraz szeroko omawiane, jak najwięcej takiego uświadamiania, trafiających do umysłu i serc przekazów.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tym syndromie, bardzo przydatna wiedza. I cieszę się, że natknęłam się na to jeszcze przed narodzeniem dziecka, dzięki temu od początku będę uświadomiona w tym temacie i będę uważać by nie zrobić krzywdy mojemu dziecku...
OdpowiedzUsuńJa też nie zdawałam sobie sprawy, że "samolociki" mogą mieć takie konsekwencje. Dzięki za ten post. Będę bardziej wyczulona co do podtrzymywania główki mojego niemowlaczka. A tekst w stylu "kiedyś wszystko tak się robiło i jakoś ludzie żyją "też uwielbiam. Chodzę z synem na rehabilitację bo ma napięcie mięśniowe. Jego głowka odgina się np. za bardzo do tyłu. I też już słyszałam, że kiedyś wiele dzieci to miało, ale nikt nie wariował i na rehabilitację nie latał
OdpowiedzUsuńZbyt mocne bujanie zawsze wydawało mi się nienaturalne. Co prawda nie mam jeszcze dzieci, ale post ciekawy i zapamiętany :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o tym przed pierwszym dzieckiem i nigdy nie wpadłam na taki pomysł. Ważne, żeby o tym mówić.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis, warto uświadamiać rodziców że jest różnica pomiędzy tuleniem dziecka i delikatnym kołysaniem go, a na siłę potrząsanie żeby spało czy uspokoiło się, w rzeczywistości to działa na odwrót. Brawo za ten post.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą przydałaby się jakaś mocna i trafiona kampania społeczna na ten ważny temat.
OdpowiedzUsuńWażne i bardzo przydatne informacje
OdpowiedzUsuńTo calkiem przerazajace, nie wyobrazam sobie, ze mozna tak postapic z taka krucha istotka. Ale nie pamietam zeby ktos w moim otoczeniu postepowal tak z niemowlakami, raczej z wiekszymi dziecmi. Chociaz sama jako 3latka zostalam wyrzucona przez tatusia pod sufit i stluklam zyrandol :p
OdpowiedzUsuńSamolociki czy podrzucanie pewnie ze starszymi dziećmi, chociaż wyjątki się zdarzają. Sama na jednej z grup dla mam widziałam filmik z podrzucanym dzieckiem około półrocznym. Z tymże należy pamiętać że to nie tylko samolociki powodują zespół dziecka potrząsanego a także bujanie wózkiem czy potrząsanie dzieckiem w nerwach.
UsuńMam wrażenie, że dzisiejsze wózki dla dzieci są piękne, ale mało funkcjonalne. Dawniej gondola wózka była przy kółkach mocowana na skórzane paski, które umożliwiały delikatne kołysanie. Teraz sztywne mocowania nie dają takiej możliwości.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest
UsuńMy już ten etap mamy za sobą, ale bardzo ważny post!
OdpowiedzUsuńIdąc ulicą dziwi mnie czasem, że ludzie nie odróżniają bujania dziecka w wózku od potrząsania nim. Niestety modne sztywne wózki, bez miękkiego zawieszenia tylko temu potrząsaniu sprzyjają.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post. Pozdrawiam!
Jako, że jestem młodą mamą, czuję że ten post jest skierowany również bezpośrednio do mnie. Co do podrzucania dziecka i robienia samolotu - zawsze byłam przeciwna tego typu zabawom. Nie sądziłam jednak, że aż tak poważne mogą być tego skutki. Mam nadzieję, że nigdy nie zdarzy mi się potrząsnąć dzieckiem. Chyba później sama bym sobie tego nie wybaczyła.
OdpowiedzUsuńZawsze mrozi mi krew w żyłach jak widzę podrzucanie dzieckiem nad własną głową 'dla zabawy'. A najlepsze jest wtedy tłumaczenie 'bo ono tak lubi' :D
OdpowiedzUsuńDziecko rzeczywiście cieszy się z takich zabaw, ale ono przecież nie zna konsekwencji.
Usuńnie sądziłam, że zwykłe bujanie wózkiem może się tak zakończyć... a przecież to dość powszechny sposób na usypianie dziecka
OdpowiedzUsuńTeż nie raz widziałam takie sposoby usypiania. Pamiętaj jednakże to nie chodzi o zwykłe kołysanie wózkiem, ale bujanie nim góra-dół na postawionych 2 kołach
UsuńCiekawy post. Dobrze wiedzieć, że coś co jest tak powszechne na dobrą sprawę szkodzi dziecku. Nie jestem jeszcze mamą ale w przyszłości będę to miała na uwadze. Pozdrawiam, K! :)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAkurat ja jeszcze nigdy o tym nie słyszałam, ale faktycznie coś w tym jest. Dlatego mi bardzo również przydały się porady z https://whisbear.com/pl/blog/8-rzeczy-ktore-robisz-codzienne-czy-wiesz-jaki-wplyw-maja-na-twoje-dziecko/ abyśmy wiedzieli jak należy się w prawidłowy sposób opiekować naszym dzieckiem.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń