Kiedyś tak się robiło i jakoś żyjemy
9/02/2016
Kiedyś tak się robiło
i jakoś żyjemy. Uwielbiam te 2 słowa: „kiedyś” oraz „jakoś”.
Odkąd zostałam mamą, słyszę je bardzo często. Problem polega na
tym, że ja nie do końca chcę cofać się do tego „kiedyś”, a
zamiast żyć „jakoś” chce żyć dobrze.
Nie mówię, że „kiedyś”
było źle i z zasady odrzucam to, co pokolenie naszych rodziców
praktykowało w wychowaniu. Wiem też, że jak ja będę kiedyś babcią to moja córka też może śmiać się z moich metod i mówić:
„No co ty, mamo, serio tak robiłaś. Przecież dowiedziono, że
tak jest szkodliwie dla dzieci”. Czasy się zmieniają, wiedza
aktualizuje. Dopuszczam na myśl, iż może w przyszłości
opracowują nowe badania, mówiące np. że dietę należy rozszerzać
nie po 6 miesiącu życia, a po 7, albo 8, albo 4. Jednak żyję w
tych czasach, na początku XXI wieku. Nie chcę rozmyślać, co może
być za 20 lat, ale też nie chcę cofać się do wiedzy sprzed 20-30
lat.
Pokolenie naszych
rodziców chciało jak najlepiej dla dzieci
Nie
mówię, że nasi rodzice faszerowali 3-miesięczne bobasy
marchwianką, bo taki mieli kaprys. Nie mówię, że karmili co 3
godziny z zegarkiem w ręku, bo drzemali w nich uśpieni sadyści.
Nie mówię, że robili, jak robili, bo mniej nas kochali, niż my
kochamy swoje dzieci. Oni chcieli dla nas jak najlepiej, więc
postępowali zgodnie z tym, co wówczas mówiono o rodzicielstwie.
Kiedyś nie było Internetu, miliona książek. Jak ja byłam mała
moi rodzice nie mieli nawet telefonu (mówię oczywiście o
stacjonarnym, bo o komórce nie wiem, czy nawet wtedy słyszeli),
więc jak mieli zadzwonić do lekarza, czy położnej, by spytać o
radę. W telewizji też nie było wiele programów, poruszających
tematykę dzieci (i może lepiej, bo dzisiaj też różnie bywa z
poziomem wiedzy w mediach). Naszym rodzicom trudniej było odciąć
się od wiedzy, przekazywanej przez pokolenia. Dzisiaj mój tato mówi
mi, żebym posłodziła córce dynię to będzie jej bardziej
smakować. Mówię mu, że tak nie wolno, bo cukier jest niezdrowy
dla takiego maluszka. I dodaję: „wyślę Ci kilka artykułów na
ten temat”. A co nasi rodzice mieli odpowiadać dziadkom?
Lubimy przyjmować
wiedzę wybiórczo
Jeśli
chcemy rozszerzać dietę już w 4 miesiącu życia dziecka, podawać
mu mleko prosto od krowy, czy na siłę sadzać, mówimy - „moi
rodzice tak ze mną robili i jakoś żyję”. Super, cieszę się. I
gratuluję. Co prawda czasem problemy z wątrobą, kręgosłupem,
otyłością, cukrzycą wychodzą po kilkunastu/kilkudziesięciu
latach. Jednak dlaczego przyjmujemy tylko to, co nam wygodne? Może
zamieńmy jednorazowe pieluchy na tetrę i to praną we Frani.
Zrezygnujmy z kilkudziesięciu (jak nie więcej) programów
telewizyjnych. Komputer też wyłączmy, nie mówiąc już o
Internecie. Blendera i Termomixa moja mama też nie miała. I jakoś
żyła. To co, wyrzucacie te dobrodziejstwa?
Co najczęściej
słyszę:
Jak dasz na noc butlę,
to prześpi Ci dłużej
Nie,
nie jestem totalną przeciwniczką mleka modyfikowanego. Nie uważam,
że to zło i trucizna. Jednak jeśli udało mi się karmić to
dlaczego mam podawać dziecku coś innego? Jest jakaś gwarancja, że
pośpi dłużej? A nawet jak tak, to co ze mną? Przyzwyczajona do
częstego karmienia, aż się boję co na to nabrzmiałe od mleka
piersi.
Karm co 3 godziny
To
lekarze zalecali chyba trochę wcześniej niż w czasach, gdy rodzice
nas wychowywali. Na mojej książeczce zdrowia w zaleceniach przy
wyjściu ze szpitala jest już zwrot: „karmić na żądanie”.
Jednak jeszcze dzisiaj część lekarzy zaleca karmienie co 3
godziny. Super. Też bym chciała, żeby córka jadła co 3 godziny z
zegarkiem w ręku. Wtedy zaplanowanie wyjścia, gotowania obiadu,
wspólnych posiłków byłoby dużo łatwiejsze. Ale ilu dorosłych
je regularnie? Gdyby ktoś stał nade mną i otwierał mi lodówkę
jedynie co 3 godziny nie byłabym szczęśliwa.
Dopajaj wodą.
Najlepiej z cukrem. Albo herbatką
Przecież
mleko to dla dziecka pożywienie, a nie picie. Jak jest spragnione,
trzeba dać mu wodę. Albo herbatkę. A jeśli dziecko nie chce pić
wody, no to może dodać trochę cukru – tak do smaku? I tu mnie
macie! Ugięłam się. Córka piła wodę i herbatki. W domu dawałam
jej do picia mleko, jednak zdarzało się, że w upały brałam ze
sobą butelkę z wodą i jeśli na spacerze córka płakała, to
podanie butelki z piciem było wygodniejsze niż szukanie miejsca do
nakarmienia jej.
Nie jedz kapusty,
truskawek. Woda gazowana też szkodzi
Pokolenie
naszych rodziców wierzy, że mleko mamy produkowane jest z tego, co
sama zje. Ja natomiast wyczytałam, iż wytwarza się z jej krwi.
Znacie magiczny sposób w jaki kapusta dociera do krwi? Bo ja wiem
tylko o tym, że trafiają tam: alkohol, kofeina i alergeny. Tak,
truskawki są alergenami, jednak nie wykluczajmy ich „od tak”, a
obserwujmy, czy zaszkodzą dziecku. Wysypką, a nie kolką. Za kolkę
odpowiedzialny jest niedojrzały układ pokarmowy dziecka. Tu zagadka
– jeśli dziecko karmione piersią ma kolkę, bo mama zjadła
kapustę, to co z dziećmi karmionymi mm? Nie mają prawa mieć
kolek?
Rozszerzaj dietę po 3
miesiącu. Najpóźniej po 4
Kiedyś
były takie wytyczne. Teraz według badań lepiej wprowadzać
pierwsze produkty po skończonym 6 miesiącu życia. Bo organizm
dziecka musi dojrzeć do cięższych produktów niż mleko. Łatwiej
karmić dziecko, które już samo stabilnie siedzi (chociaż często
zdarza się to później, niż po 6 miesiącu życia), a językiem
nie wypycha jedzenia. Tu także się złamałam. Pierwszy posiłek
(dynię) podałam po skończonym 5 miesiącu życia, czyli na
początku 6. A i tak wcześniej nie raz usłyszałam: „To co, Ala
już je zupki, prawda?”
Jak dziecku nie
smakuje, dodaj cukru.
Nie
po to kupiłam droższą kaszkę bez cukru, żeby teraz sama ją
dosładzać. Po co dziecku cukier? Można go zastąpić, dodając
świeże owoce.
Po 3 miesiącu daj
krowie mleko
Ale
dlaczego? Z oszczędności? Czy może ktoś wierzy, że mleko krowie
jest zdrowsze niż sztuczne mleko modyfikowane (produkowane przecież
z krowiego). Niestety to mleko zawiera zbyt dużo białka, które jest za ciężkie dla brzuszka dzieci poniżej roku. Wiem, że kiedyś często dawano
3-miesięcznym dzieciom krowie mleko. Sama jestem takim dzieckiem. I
jakoś żyję. Ale jeśli wiem, że lepiej coś podać dopiero po
roku, to dlaczego nie skorzystać z dobrodziejstw nauki?
Sadzaj dziecko
Jak
najszybciej nauczyć dziecko siedzieć. Posadź na łóżku, otocz
poduszkami. Najlepiej jeszcze zrób zdjęcie. Tak aby nie uchwycić
poduszek. Zawsze będzie można się pochwalić, że moje dziecko już
siedzi, a Twoje jeszcze nie. A może jednak by tak dać dziecku
rozwijać się we własnym tempie? Czy za 5, 10, 15 lat ktoś będzie
pamiętać, czy Ala usiadła jak miała 6 miesięcy, czy 8?
Połóż dziecko na
poduszce, będzie wygodniej.
Najlepiej
na dużej i miękkiej. Co z tego, że małe dziecko powinno jak
najdłużej leżeć na płaskim, co korzystnie wpływa na kręgosłup.
Kiedyś przecież dzieci spały i nic im nie było (krzywe plecy w
końcu są spowodowane tylko za ciężkim tornistrem).
Ma zimne rączki/nóżki.
Ile
znacie osób, które często mają zimne ręce mimo że nie narzekają
na marznięcie? Są osoby, które przeważnie mają zimne ręce. A
inni ciepłe. Dlatego sprawdzanie, czy dziecko marznie nie polega na
dotknięciu rączek, czy nóżek, lecz karku dziecka.
Dziękuję rodzicom, że
są. Że mnie wspierają w wychowaniu. I za to, że mnie wychowali.
Kocham ich i odkąd jestem mamą, widzę, ile trudu musieli włożyć
w opiekę nade mną. Jednak wiem, że każde pokolenie ma swoje
metody. Ja się nie cofam do „kiedyś”.
Poświęciłam trochę
czasu na napisanie tego tekstu. Jeśli Ci się podobało zostaw
komentarz tutaj lub na mojej stronie na facebooku – klik.
12 komentarze
Jeszcze jestem w ciąży i cały czas słyszę "kiedyś to jakoś było", jakbym się nad sobą za bardzo rozczulała, bo chcę własną położną, czytam książki i mam dużą wiedzę z nich. Od swojej babci głównie, moja mama jest już bardziej cywilizowana :) Aż się boję tych wszystkich ciotek-klotek i złotych rad, na szczęście to już ósmy miesiąc, a ja mieszkam daleko od milusińskich.:D
OdpowiedzUsuńZ tą położną to rzeczywiście, też słyszałam, że kiedyś nikt się tak nad sobą nie rozczulał. No i rodziło się samej, bez męża i najlepiej na polu ziemniaków - i kobiety JAKOŚ dały sobie radę, a my się boimy.
UsuńW krowim mleku raczej chodzi o kazeinę i inne bmk niż o laktozę - ludzkie mleko też ma laktozę ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!
UsuńDokładnie tak!
UsuńTak, już wiem, ktoś też mnie poprawił, człowiek uczy się całe życie. Na pewno doczytam o tym ;)
UsuńBardzo spodobał mi się twój tekst. I ze wszystkim się całkowicie zgadzam. każde dziecko rozwija się inaczej. Dobry tekst.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńZ komentarzy do tekstu w innych miejscach pojawiły się jeszcze takie pomysły:
OdpowiedzUsuń- Kiedyś się dziecka tyle nie nosiło na rękach. Jak się je odkładało to nie płakało.
- Kiedyś dziecko od 8 miesiąca sadzano na nocnik, kto to widział 2-latka z pieluchą
Świetny artykuł, czyta się go z wielką przyjemnością!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń